W ramach akcji "Małe podróże - wielkie odkrycia" w te wakacje ruszamy w trasę z siecią Plus. Jeździmy po Polsce śladem ciekawych, pięknych i zaskakujących miejsc, które warto odwiedzić latem.
Mazury to bez wątpienia jedna z największych atrakcji turystycznych w Polsce. A to wszystko za sprawą spektakularnych jezior, które powstały około 10 tys. lat temu - podczas zlodowacenia bałtyckiego, kiedy cofający się lądolód wyżłobił pofalowaną dzisiaj rzeźbę tego terenu, a w efekcie złożonych procesów uformowały się potężne jeziora, obecnie połączone systemem wodnych szlaków: kanałów, rzek, cieków wodnych. Z tego powodu Mazury to raj dla fanów żeglugi śródlądowej.
"Kotwicę rzuć!" - widzimy, gdy tylko zbliżamy się do granic administracyjnych Giżycka. Właśnie to miasto - leżące pomiędzy jeziorami Kisajno i Niegocin - jest nazywane żeglarską stolicą Polski. To zarazem jeden z głównych portów na szlaku wielkich jezior, które łączy unikatowa siatka tras wodnych. Historia mazurskich kanałów sięga kilku wieków, odbudowano je nakazem władz pruskich w czasie wielkich robót publicznych w latach 50. XIX wieku - wówczas nabrały kształtu, w jakim możemy z nich dzisiaj korzystać.
Pod zamkiem przejeżdżamy przez ważny zabytek techniki - most obrotowy na Kanale Łuczańskim, jeden z kilkunastu łączących wielkie jeziora, a tu będący korytarzem między jeziorami Niegocin i Kisajno.
Uwolnieni od samochodu, spacerkiem ruszamy ku jezioru Niegocin. Jak zahipnotyzowani wpatrujemy się w wielką otwartą przestrzeń przed nami, która połyskuje dziesiątkami odcieni niebieskiego. Niebawem docieramy do celu, czyli plaży, portu i mariny w Giżycku - z wodną stacją paliw. Deptak nad jeziorem pozwala nam dobrze przyjrzeć się tym wszystkim atrakcjom, ale spacer i obecność wielkiej wody sprawa, że mamy ochotę coś przekąsić. W tym otoczeniu marzenie obiadowe może być tylko jedno: dobra ryba. Przeczesując w telefonie z internetem 5G sprawdzone strony i profile foodies, i porównując je z opiniami w wyszukiwarce, decydujemy się przysiąść w restauracji z browarem nad samym jeziorem Niegocin. Zamawiamy wybornego sandacza oraz fish&chips i zajadamy się mazurskimi rybami, wpatrując w sunące po wodzie białe żagle. Sprawdzamy też, jaka odległość dzieli nas od Twierdzy Boyen - jednej z największych atrakcji całych Mazur. Posileni, ruszamy w stronę zachodniej części Giżycka, gdzie na wzgórzu, niewiele ponad kilometr od mariny, leży ten arcyciekawy obiekt militarny.
Jego historia, jak wielu miejsc tutaj, łączy się z historią Prus Wschodnich, których Mazury były do końca II wojny światowej częścią. Wybudowana około połowy XIX wieku na polecenie króla Prus, efektowna twierdza w kształcie gwiazdy, strategicznie położona na wąskim przesmyku między Kisajnem a Niegocinem, została przygotowana dla 3 tys. żołnierzy. Tuż obok twierdzy do znalezienia są atrakcje dla najmłodszych - park liniowy i park wodny.
Stojąc w ciszy spokojnego dzisiaj bastionu, planujemy dalszą trasę. W telefonie sprawdzamy, jak dotrzeć nad Śniardwy, czyli największe jezioro w Polsce. Trasa zajmie nam zaledwie kilkadziesiąt minut, więc gdy tylko docieramy do auta, uruchamiamy nawigację i jedziemy przez pofalowany mazurski teren, przemierzając lasy i co chwile napotykając na jakąś wodną atrakcję - kanał, rzekę lub jezioro, a nierzadko i dwa po obu stronach drogi.
Internet 5G Plusa w największych ośrodkach turystycznych Mazur, takich jak Giżycko, Węgorzewo, Mikołajki działa bez problemu. Poza miastami także znajdują się enklawy jego bardzo sprawnego działania, zasięgu nie gubimy ani razu, mimo że przejeżdżamy drogami, przy których stoją znaki ostrzegające przed łosiami, wokół nie brakuje też siedlisk rzadkich ptaków. Po polach i terenach otwartych przechadzają się żurawie, wciąż sporo tu też bocianów, choć lada moment odlecą one już do ciepłych krajów.
Zanim dojedziemy jednak nad Śniardwy, zbaczamy na chwilkę do Rydzewa, położonego nad jeziorem Bocznym czyli odnogą Niegocin. Zostawiamy samochód pod malowniczym kościołem św. Andrzeja Boboli i po kilku krokach rozkoszujemy się widokiem otwartego jeziora. Kameralna, bardzo cicha plaża mocno kusi, więc na chwilę zanurzamy się w przyjemnie chłodnej wodzie i pływamy, zmywając z siebie upał.
W Nowych Gutach, do których docieramy po pół godzinie, turyści znajdą molo, przystań i plażę, na której sporo jest miłośników opalenizny. My przysiadamy jednak na ławeczce, w cieniu drzew i z pewną nostalgią wpatrujemy się w bezkresną niemal toń jeziora Śniardwy. Mazury - cud natury, mówi popularne hasło. I nie ma w nim ani krztyny przesady.